poniedziałek, 14 maja 2012

Mumblecore czyli ekstremalny naturalizm

Mumblecore to kolejne zjawisko powstałe w USA, które w prostej linii czerpie z idei kina niezależnego. Ostatnimi czasy ten rodzaj sztuki zyskuje coraz większą popularność, a to za sprawą wzrastającego poziomu zarówno scenariuszy jak i wykonania technicznego. Co jednak cechuje Mumblecore, że wybił się on spośród wielu innych odmian kina alternatywnego?
Można by o to spytać Andrew Bujalskiego, uznawanego za „papieża Mumblecore”, którego film Funny Ha Ha (2002) uznaje się za pierwszy obraz opisywanego nurtu. Sam termin został zaproponowany przez Erica Masunage – dźwiękowca i stałego współpracownika Bujalskiego. Uznano, że to dobre określenie na filmy produkowane metodami półamatorskimi, a przy tym posiadającymi cechy wielce unikatowe. 



Jedną z nich jest naturalizm, przejawiający się szczególnie w dialogach. Brak tutaj płynnej i potoczystej wymiany zdań jakie można zaobserwować nawet w innych produkcjach amatorskich. Twórca stawia w tym przypadku na naturalizm, w żaden sposób nie kierując aktorem. Kolejną cechą są długie, często wyciągnięte do ekstremum sceny. Cięcia są tu rzadkością, podobnie jak jakikolwiek szybki montaż. Rytm film nie jest spieszny, chodzi bardziej o przekazanie momentu chwili, a można to osiągnąć tylko poprzez cierpliwą obserwację. Kolejną z najbardziej wyrazistych cech jest mocne osadzenie w rzeczywistości – co wynika z dwóch wcześniejszych czynników. Bohaterowie nie są zawsze piękni, młodzi i błyskotliwi. Mumblecore odzwierciedla życie takie jakim jest ono naprawdę, zbliża się tym samym do idei powieści naturalistycznych i realistycznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz