Mumblecore to kolejne zjawisko powstałe
w USA, które w prostej linii czerpie z idei kina niezależnego.
Ostatnimi czasy ten rodzaj sztuki zyskuje coraz większą popularność,
a to za sprawą wzrastającego poziomu zarówno scenariuszy jak i
wykonania technicznego. Co jednak cechuje Mumblecore, że wybił się
on spośród wielu innych odmian kina alternatywnego?
Można by o to spytać Andrew Bujalskiego, uznawanego za „papieża Mumblecore”, którego film Funny Ha Ha (2002) uznaje się za pierwszy obraz opisywanego nurtu. Sam termin został zaproponowany przez Erica Masunage – dźwiękowca i stałego współpracownika Bujalskiego. Uznano, że to dobre określenie na filmy produkowane metodami półamatorskimi, a przy tym posiadającymi cechy wielce unikatowe.
Można by o to spytać Andrew Bujalskiego, uznawanego za „papieża Mumblecore”, którego film Funny Ha Ha (2002) uznaje się za pierwszy obraz opisywanego nurtu. Sam termin został zaproponowany przez Erica Masunage – dźwiękowca i stałego współpracownika Bujalskiego. Uznano, że to dobre określenie na filmy produkowane metodami półamatorskimi, a przy tym posiadającymi cechy wielce unikatowe.
Jedną z nich jest naturalizm,
przejawiający się szczególnie w dialogach. Brak tutaj płynnej i
potoczystej wymiany zdań jakie można zaobserwować nawet w innych
produkcjach amatorskich. Twórca stawia w tym przypadku na
naturalizm, w żaden sposób nie kierując aktorem. Kolejną cechą są długie,
często wyciągnięte do ekstremum sceny. Cięcia są tu rzadkością,
podobnie jak jakikolwiek szybki montaż. Rytm film nie jest spieszny,
chodzi bardziej o przekazanie momentu chwili, a można to osiągnąć
tylko poprzez cierpliwą obserwację. Kolejną z najbardziej
wyrazistych cech jest mocne osadzenie w rzeczywistości – co wynika
z dwóch wcześniejszych czynników. Bohaterowie nie są zawsze
piękni, młodzi i błyskotliwi. Mumblecore odzwierciedla życie
takie jakim jest ono naprawdę, zbliża się tym samym do idei
powieści naturalistycznych i realistycznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz