Z powodu ograniczeń finansowych kino
niezależne porusza się raczej w ściśle określonym repertuarze
tematów. Tyczy się to również gatunku. Oczywiście zdarzają się
także wyjątki lub przekraczanie barier, jednak śledzenie młodych
twórców uczy, że początkowo wybierają oni na temat swoich
pierwszych fabuł pewne utarte już wzory. Odrębnym tematem jest
refleksja w jaki sposób dokonują oni dekonstrukcji w obrębie
wybranego gatunku/tematu.
Najpopularniejszym, a zarazem dość
wymagającym gatunkiem jest komedia, względnie pastisz oraz
pochodne. Kino alternatywne humorem stoi, niestety nie zawsze tym
najwyższych lotów. Często w ramach pretekstowej fabuły twórcy
chcą przemycić żarty czy też motywy z kultury popularnej.
Praktyka jednak pokazuje, że tego typu zabiegi najczęściej kończą
się humorem niskich lotów. Wszystko za sprawą skrótów myślowych
i złemu przetłumaczeniu pomysłu na język kina.
Kolejnym równie częstym gatunkiem
jest po prostu dramat, w ramach którego możliwy jest jak najszerszy
wybór tematu, fabuły i motywu. Wymaga on moim zdaniem równie dużo
sprawności technicznej jak i realizatorskiej, a także (o czym
często się zapomina, również w kinie głównego nurtu) dobrego
scenariusza. Akcje dramatów kina niezależnego lokowane są
najczęściej w autentycznej rzeczywistości samych twórców.
Wiadomo, redukcja kosztów to bardzo pożądany atut, a czasami nawet
sprzyja dobrym pomysłom.
Na drugim biegunie sytuują się
horrory, sci-fi, westerny oraz te gatunki, które wymagają nieco
więcej pracy charakteryzatorskiej, przy czym o pozytywny efekt jest
tu chyba najtrudniej. Tu z kolei podstawowym problemem jest gra
aktorska, która – często amatorska – nie jest w stanie sprostać
wysokim wymogom wyżej wymienionych gatunków. Nie od dziś przecież
wiadomo, że zbudowanie odpowiedniego napięcia w horrorze to zadanie
trudne nawet dla doświadczonych reżyserów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz