czwartek, 17 maja 2012

Kino niezależne a Mainstream


Kino alternatywne i kino głównego nurtu mimo wszystko mają ze sobą wiele wspólnego bowiem wywodzą się z jednej dziedziny i  czy komuś się to podoba czy nie, wzajemnie na siebie oddziałują. Tak było w przypadku filmu Seks, kłamstwa i kasety wideo (1989) w reżyserii Stevena Soderbergha, który mimo, że w oczywisty sposób różni się na od polskiego kina niezależnego, jest znakomitym przykładem dzieła mającego wielki wpływ na mainstream. Otóż po premierze Seksu.. publika oszalała, zapychają małe art-house’owe kina, nabijając tym samym kieszenie producentów. Ci ostatni zachłysnęli się sukcesem, a wraz z nimi Hollywood zaczął patrzeć łakomym okiem na dokonania kina alternatywnego, dostrzegając w nim znaczny potencjał. W ten oto sposób produkcja niezależna (naturalnie z uwzględnieniem relacji panujących w USA) wdarła się na salony, przetarła szlak, którym podążyli kolejni twórcy.
Najprościej pisząc chodzi  o oddziaływanie i relację na linii kino offowe – kino głównego nurtu. Wspomniany już Andrew Bujalski poprzez swoje filmy w wyraźny sposób nawiązywał do Johna Cassavetesa czy Maurice Pialata. Przejawiało się to oczywiście na poziomie fabuły i rozwiązań formalnych, znacznie gorzej było z realizacją techniczną, która była ograniczana wątłym budżetem.  Warto w tym miejscu wspomnieć o pojęciu lo-fi, które oznacza dźwięk mono czyli niską, amatorską jakością nagrania dźwięku. Nie zawsze wynikało to z braku pieniędzy, niekiedy (a twórcy Mumblecore są na to doskonałym świadectwem) była to przemyślana koncepcja artystyczna. I o ile kino głównego nurtu nigdy nie mogło sobie pozwolić na taką ekstrawagancję, kolejne wpisy ujawnią dalsze jeszcze bardziej zaskakujące powiązania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz